odpuść sobie


Bo taki obrazek. po całym dniu kiedy nas nie ma, nas w sensie wszystkich domowników poza kotami, bo koty są zawsze... Jest sprawa.

Sprawa wygląda tak, że rodzice, czyli my, stoimy w łazience, prowadząc naradę wojenną nad toaletą. Tak, stoimy nad otwartą, rozdziawioną wręcz miską wc i debatujemy, co by tu, bo się zepsuło. Jak by tu. No proza życia, czasem trzeba coś wyczyścić, czasem poprawić, czasem bardziej... I tak stoimy. zaglądamy. Drapiemy się po głowach i gładzimy po brodzie. Wiecie, jak to mniej więcej wygląda. I wtedy wchodzi do mieszkania Dzieć z koleżanką. Wchodzą, wprost na ten obrazek. No proza życia i śrubokręt w dłoni. Co robią rodzice, jak nie ma dzieci w domu? Na czym można rodziców nakryć, wchodząc po cichutku i niespodziewanie? Bo my na przykład idziemy do kibla i gapimy się w miskę klozetową.

A tak z innej beczki, to ile lat może być przeterminowany taki specjalny rozpuszczalnik do tuszu? Taki do rapidografów? Bo daty na nim nie ma. Więc uznałam, że nie jest spożywczy, i w razie czego nie zaszkodzi. Obłożyłam się rapidografami ( jak by ktoś nie pamiętał, lub zwyczajnie był za młody, żeby wiedzieć, co to jest, to wyjaśnię osobno, jeśli trzeba). Całe biurko w tych rapidografach mam, a część końcówek w owym nieśmiertelnym rozpuszczalniku. No bo nie rysowałam jakoś ostatnio, czasu nie było. A w mdzyczasie moje ukochane rystorki do rysowania, takie cienkopisy żelowe, znowu wyparowały. Bo one parują. To co w nich siedzi i brudzi kartkę, to paruje. Tak jak nieużywane flamastry wysycha. I jak mi tak smętnie wyparowały wkłady, po raz kolejny, to sobie pomyślałam, że odpalę znowu stary sprzęt, który nawet jak wyparuje, to jednak da się potem reanimować, i od nowa używać. Mogłabym piórem rysować. Jednym z wielu. Ale pomyślałam, że mam te pisadełka nieco retro, takie nieużyte ostatnio. No i one się moczą, a ja czekając na to, aż się odmnoczą, znalazłam jednak niewyparowanego rystorka. I popełniłam przesłanie na dziś.

Komentarze