Udon

Było kiedyś tak, dawno dawno temu, że można było wyskoczyć na szybki obiadek do pewnego baru z makaronem. Obsługa słabo mówiła w języku lokalnym, ale było w miarę szybko i w miarę przystępnie. Zdarzyło się i tak, że wciągałam nudle* z widokiem na pana, który usilnie próbował coś naprawić w kibelku. Kibelek był na wprost mnie, socjalny, nie dla klientów. Więc tak malutki, że pan naprawiając musiał robić to przy otwartych drzwiach, bo nie do końca się mieścił. Mimo dość azjatyckiego wzrostu. Po powrocie musiałam to sobie narysować. Takie zdjęcie z pamięci ;)

* nudle, czyli makaron, w języku inno-lokalnym ;) 

Komentarze