kreta gdzieś w górach

W sumie rzadko wyciągam coś do rysowania poza domem. Ale jak się szuka pretekstu, żeby pić kawę po grecku wyjątkowo, ale to wyjątkowo długo, to trzeba się jakoś ratować. 
Więc siedzimy sobie przy mikro stoliczku, sącząc kawę tak, by trwało to jak najdłużej. Kawa pochodzi z knajpki z obrazka, dzieli nas od niej ulica, i patrzą panowie emeryci, co też tam tak pracowicie bazgram... W końcu jeden podszedł. Pomruczał coś nad obrazkiem ( grecki dla mnie nieosiągalny, niestety... nawet w podstawowych zwrotach), i wrócił do swojej kawy.  Pojechaliśmy dalej. 
To było prawdopodobnie PLATANOS. Taka ładna nazwa... 

Komentarze