kanapa


Widok na kanapę. 
Bo w sumie na nic innego nie bardzo jest jak. Na okno już kiedyś było, to patrząc w drugą stronę wygląda to właśnie tak. Stoi sobie kanapa, skórzana, seledynowa. Takie ryczące lata 90te. I trzeba ją lubić, bo nie ma innej. Lampa też z tych, które trzeba lubić, bo jest i nie ma innej. Jedynie nad kanapą dało się powiesić jakiś bardziej oswojony kawałek, a konkretniej to widok na moje nogi na dębowym parkiecie centrum Pompidou, mniej więcej takim parkiecie, jaki mamy we własnym, nieco bardziej oswojonym mieszkaniu. I tak to wygląda. Mniej więcej co wieczór. 

Komentarze