Cerkiew Troicy. Na wzgórzu z dość ładnym widokiem, dość dokładnie wprasowana w wysoką zabudowę.
I żadnej fotki ze spaceru z tym widokiem.
I pani wchodząca do cerkwi, wkładająca na głowę wielobarwną chustkę przed wejściem.
I pies...
Ze spaceru przyniosłam parę fotek cyrku, przy skrzyżowaniu. Całkiem abstrakcyjne położenie. Bloki, bloki, parę ulic, kawałek bulwaru, park, i nagle cyrk, z zapachem bardziej kojarzącym się ze wsią, niż centrum wielomilionowego miasta. W ogóle wszystko dość dowolnie wymieszane, i bardzo demokratycznie przysypane świeżym białym śniegiem.
W sumie szkoda, że będę tu dość długo. Jak bym wpadła na tydzień, to przynajmniej fotek bym narobiła wiele, jak turysta z ADHD, i to, i to, i jeszcze tamto, miała bym potem podkład do opowiadania. A tak? Idę, mijam to wszystko, oglądam, i do tego jak próbuję narysować, to w trakcie zmieniam zdanie, czy perspektywa, czy 3D, czy bardziej 2D ;)
I co? I nic.
Jest jak jest.
Komentarze
Prześlij komentarz